środa, 13 listopada 2013

happy end?

Mimo że dzień świąteczny, nasza grupa śpiewacza, prawie chór, śpiewa i ćwiczy, bo do nagrania się szykuje. Okruszyna z zaciekawieniem dopytuje, czy solówkę będę miała, a przecież wiadomo, że gdy ja solówki śpiewam, to wychodzi z tego konkurs jaka to melodia ;P Prowadzący chór jednak się nie załamuje, na wszelki wypadek nie daje mi solówek, za to dużo ćwiczyć każe i dzisiaj kolejna próba.

No ale wracając do poprzedniej. Gdy pięknie śpiewamy, przychodzi sms ze Śląska: jutro będę w Waszej okolicy, czy mogę na chwilę przyjechać?
Gdy tylko słyszę, że Gość chce w dom, toż to przecież Bóg chce w dom, więc uradowana zapraszam, choć trochę przykro, że sam, a nie z Małżonką, tym bardziej, że opiekunka Niesforków się rozchorowała i nici z naszego wtorkowego wychodnego. W ciągu dnia zmienia jednak zdanie: będzie z najmłodszą i najstarszą córką. Po kilku godzinach kolejna zmiana, gdyż jeden z synów złamał rękę, Żona więc z konieczności odwołuje służbowe popołudniowe spotkanie i zaraz potem, ku naszej wielkiej radości, wszyscy parkują, obciążeni dodatkowymi kilogramami gipsu, pod naszym domem.

Wzruszył mnie Ex-Górnik, że to: będę w Waszej okolicy, to tak specjalnie dla nas, bo podzielić się chcieli z nami własnej roboty wędzonkami, a uśmiałam się serdecznie, że dziecko musiało rękę złamać, żeby i Żona mogła z nim przyjechać.

Wizyta, dla dorosłych, nie była zbyt długa, jednakże wystarczająco długa, żeby Najstarszy Niesforny Aniołek nie zdążył lekcji odrobić na dzisiaj.
Próbował nadrobić rano, jednakże nie zdążył do końca przepisać zadania. Zastanawiałam, czy mu usprawiedliwienie pisać, dla mnie wszak powód był bardzo uzasadniony ;)
Postanowił jednak sam się usprawiedliwić.

Spotkania z Ludźmi i obowiązki. Czasami trudno jedno i drugie pogodzić.
Czekam, czy spotkanie zakończy się happy endem :)

23 komentarze:

  1. A jakieś gościnne występy chór planuje?
    Podoba mi sie ten rys niezależności Najstarszego Aniołka. Fajne te doroślejące w takich drobiazgach dzieci...
    A Tacy Dobrzy Ludzie to na wagę złota...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gościnne występy? - tak, na sąsiedniej ulicy :P
      Dobrzy Ludzie rzeczywiście na wagę złota! i na szczęście tacy są!

      Usuń
  2. dosia, nie bądź taka skromna - pienknie śpiewasz :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też pamiętam, że pięknie :)

      Usuń
    2. zburaczałam :P
      Gaga! pięknie śpiewam, ale w duecie z Tobą!

      Usuń
  3. Też jestem ciekawa tego happy endu ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Sensowne i grzecznie przedstawione usprawiedliwienie na pewno będzie przyjęte. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki by nie byl ten end to i tak fantastycznie mieć wokol siebie takich ludzi jakich opisalas! W końcu nie co dzień ktoś przyjeżdża specjalnie żeby podarować wlasne wyroby! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. end był jednak happy, więc tym bardziej nie żal wspaniałego spotkania :) wyjątkowych gości

      Usuń
  6. wędzonki własnej roboty....marzenie :))) fakt, trudno pogodzić co by i wędzonki zjedzone i lekcje odrobione :)) buziaki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wędzonki pyszne, a teraz podwójna porcja lekcji :P

      Usuń
  7. spotkania sa takie wazne!!!
    edukacja, wychowanie to nie tylko odtobione lekcje w szkole

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. otóż to!
      skupiliśmy się na Ludziach!
      to było zdecydowanie ważniejsze niż lekcje!
      tym bardziej, że gość Niesforka był przecież taki biedny, z gipsem :(

      Usuń
  8. Już wszystko wiem- Pani nie sprawdzała....
    Spotkanie było najważniejsze i współczucie dla obolałego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, spotkania są ważne:)
    I potrzebne, bardzo.
    A Wasz śpiew chciałabym usłyszeć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też bym chciała usłyszeć nasz śpiew :P
      momentami już mi ciarki przechodzą!

      Usuń
  10. chciałabym doczekać takiego momentu, że mogę Ci wysłać sms-a: jestem przejazdem w Twojej okolicy, czy jesteś teraz w domku?
    i wiem, że nie musiałabym pytać, czy mogę.... :)))

    OdpowiedzUsuń