Piersi się nam wypięły z dumy, gdy wraz z Moim DrOgim Mężem przeczytaliśmy list od Proboszcza, (oczywiście w starej parafii, gdyż do naszej, nowej, chociaż rzut beretem, nie zdążamy ;() w którym wyraża wdzięczność za zaangażowanie naszego Najstarszego Niesfornego Aniołka w liturgiczną służbę ołtarza. Jednocześnie zaprasza na uroczystość przyjęcia nowych kandydatów i ministrantów, ich przyrzeczenia oraz na kawkę, herbatkę i ciasto, które to tradycyjnie już przygotowują rodzice świeżo upieczonych kandydatów i ministrantów.
Jako mama kandydata, który egzamin ;) na tegoż zdał na 5+, musiałam to ciasto przygotować.
Niektórzy pamiętają, że ja i pieczenie to coś, co nie współgra ze sobą.
Tym bardziej, że nasz piekarnik, humorzasty niczym kobieta, znowu ma fazę niepomogęci - niebędędziałał.
Na szczęście przypomniałam sobie, że istnieją takie ciasta, których piec nie trzeba. Jednym z nich jest sernik na zimno!
To że nie lubię piec wcale nie znaczy, że lubię robić ciasta na zimno i że wiem, co potrzebne jest do wykonania takiego.
Na szczęście sklep, który wybrałam był duży i trafiłam na opakowaniu pewnego aksamitnego serka na przepis. Udało się znaleźć wszystkie składniki, więc w podskokach, których nie powstydziłaby się piłeczka pink-pong-owa, wróciłam do domu. A tu, dopadło mnie zaskoczenie wielkie niczym Grand Canyon, gdyż zorientowałam się, że chyba dość dawno temu przestałam być właścicielką jedynej tortownicy. Właściwie nie ma w tym nic dziwnego, skoro nie piekę, a tortów to już na pewno, to pewnie komuś pożyczyłam, albo coś nawet w tym upiekłam i gdzieś zaniosłam, i zostawiłam, i chyba od razu przestałam liczyć na powrót do ciepłego gniazdka domowego. A według mnie ciężko wyciągać sernik na zimno z blachy. Chociaż nie wiem, bo doświadczenia nie mam i wolałam nie ryzykować.
Wykonałam więc kolejną wycieczkę krajoznawczą po okolicznych sklepach w poszukiwaniu tortownicy. Czy zdajecie sobie sprawę, że wcale nie jest prosto kupić torownicę?
Ale udało mi się. Mało tego, udało mi się kupić bardzo oryginalną tortownicę w kształcie kwadratu, z podstawką, która wygląda jak taca :)
Zabrawszy się więc do pracy czołowej kucharki???, właściwie czołowej cukieniczki naszej rodziny, w godzinach bardzo już późnych, działając do pewnego momentu z aptekarską dokładnością, dałam się zaskoczyć po raz kolejny. Chciałabym tu wszystkich uprzedzić, że wykonując wszelkie ciasta, należy zachować aptekarską precyzję od początku do końca, do końca końca, do samiuśkiego końca.
W przeciwnym wypadku będzie się wykonywało tę robotę dwa razy dłużej czekając, na przykład, aż się galaretka (kolejna) wystudzi, gdyż pierwsza wylana na sernik, schłodzona, a jakże, ale jeszcze nie tężejąca, po prostu wyleje się dołem z tortownicy, za nic sobie mając zmęczenie cukierniczki, która ma za sobą bardzo męczący dzień i chciałaby pójść sobie po prostu spać.
No i czy ja nie mam racji, twierdząc, że nie powinnam zabierać się za wykonywanie rzeczy, które bardzo mnie przerastają?
Jedyny plus, to to, że czekając na koleją, tym razem już tężejącą galaretkę mogę sobie o niej coś napisać.
To jest galaretka brzoskwiniowa.
O ludzie, a czy galaretkę trzeba też posłodzić, jak kisiel?
Bo zapomniałam, a już stężała. A kolejnej nie mam, żeby znowu zrobić.
Chyba jest już późno.
Może lepiej pójdę jutro do cukierni i po prostu kupię ciasto.
I to jest dobry pomysł. Jeśli masz jakąś dobrą cukiernię :)
OdpowiedzUsuńniestety, ta dobra cukiernia w niedzielę nieczynna ;(
Usuńa pyszny sernik będzie do popołudniowej kawki?
OdpowiedzUsuńbo jestem przekonana, że mimo przygód jest udany :)
i... tu niespodzianka
Usuńbył pyszny!
Kochana! Ależ się usmialam kiedy wyobrazalam sobie te kolejne eatapy twej dzialalnosci cukierniczej! Szkoda ze mieszkamy tak daleko...wpadlabym z pomocna dlonia .... bo choć nigdy nie będę wybitnym kucharzem ni cukiernikiem to sernik na zimno wlasnie wczoraj zrobilysmy ze Starsza.... nie wyszedl zly....dalybysmy rade zrobić drugi :)
OdpowiedzUsuńprzyjeżdżajcie kiedy chcecie
Usuńa jak potrzebujecie pretekstu, to już macie: przyjechałyśmy zrobić sernik ;PPP
ostatnio było tuż tuż :)
Usuńprzejeżdżaliśmy blisko Waszej Miejscowości i małżonek mój rzucił pomysł nawiedzenia Was :) ale przypomniało mi się że macie w ten dzień swoje spotkanie więc pojechaliśmy dalej :) A więc kochana, nie znasz dnia ni godziny :) (oczywiście zawsze najpierw dzwonimy - nie bój się :)))
ojej - wyobrazam sobie Twoje zmeczenie ! - jestem pewna jednak , ze ciasto mimo wszystko pyszne wyszlo , mimo tego ze troche bardziej wytrawne :-D
OdpowiedzUsuńku mojemu zaskoczeniu było bardzo smaczne i słodziutkie jak trzeba :)))
Usuńjestem dumna jak paw!
galaretkę z wierzchu posłodź:P
OdpowiedzUsuńwzięłam ze sobą bitą śmietanę na wszelki wypadek
Usuńale nie było wypadku
było słodziuśkie :)
moja mama jest miszczyniom sernika na zimno! :P
OdpowiedzUsuńja już też :P
Usuńi chyba nie będę sobie psuła statystyk :P
więcej nie będę robić
fakt, statystyka jak dotąd imponująca ;-)
Usuńtak trzymaj!
mam też 100% wygranych w szachy ;P
UsuńJeśli do czegoś się nie ma serca, to to prawdopodobnie się nie uda. Jasne, szybciej i pewnie taniej będzie zakup w cukierni. Ciasta tam zrobione ładnie wyglądają, a wiadomo, je się oczami. Gratulacje dla ministranta.
OdpowiedzUsuńza gratulacje ślicznie dziękuję
Usuńa sernikiem mogę się chwalić :)))
Udało się!
ufff
Dosia gratki dla Najstarszego Niesfornego Aniołka!!
OdpowiedzUsuńAkcja z sernikiem mistrzowska:))))
to nie był koniec akcji z sernikiem
Usuńjak już, to trzeba iść na całego!
jednak nie jedzenie ciast daje wolność :PP
OdpowiedzUsuńwolność
Usuńkocham i rozumiem :)
Gratulacje dla NNA :)
OdpowiedzUsuńAleż się uśmiałam :) Wyobrażałam sobie jak to wszystko robisz. Galaretki wyciekają najbardziej doświadczonym kucharkom tudzież cukierniczkom, za nic sobie mając ich zmęczenie.
To musisz teraz koniecznie napisać jaki był końcowy rezultat ;))
serdeczności i smacznego :)
końcowy rezultat był taki, że sernik rozszedł się jako pierwszy :)
UsuńPrzy takiej ilości włożonego serca (nie myliś z serem) nie mogło być inaczej. Smaku mi narobiłaś... :)))
UsuńPraktyka czyni mistrza- drugom razam pójdzie lepiej.. Kto by się tam cukrem w galaretce przejmował ?
OdpowiedzUsuńNo i jaki był ten sernik w smaku ?
smak był naprawdę dobry, a do galaretki nie trzeba było dosypywać cukru ;)
Usuńbyła słodka ;PPP
i chyba nie chcę drugiego razu
:))))))))))) cóż :))) kiedyś zrobiłam dokładnie to samo. galaretka nie wiedzieć czemu wyparowała, a potem objawiła się pod sernikiem :) cukierniczka ze mnie żadna. wole schab upiec, bo to mi wychodzi lepiej :)))
OdpowiedzUsuńdrugą galaretkę wstawiłam do lodówki żeby szybciej stężała
Usuńno i za bardzo stężała
wyszedł więc sernik à la fale Dunaju
a co do schabowego to, wczoraj też "piekłam" schabowego
ciężko się to robi bez piekarnika ;P
witaj w klubie bezpiekarnikowych :))) schabik podsmażam na rumiano, podlewam rosołkiem i duszę, a potem udaję, że to pieczony schab :))) najważniejsze, że smakuje :)
Usuńgratulacje dla Niesforka-Aniołka :) i dla rodziców słusznie dumnych :)
OdpowiedzUsuńnajważniejsze, że sernik własnej produkcji... satysfakcję człowiek ma mimo wszystkich przygód
serdecznie dziękujemy :)))
Usuńa sernik własnej produkcji przypadł do gustu głównie dzieciom - rozszedł się, jak świeże bułeczki :)
Jeśli wstawisz miskę ze stęzałą galaretką do gorącej wody, to się z powrotem zrobi rozpuszczona. :)
OdpowiedzUsuńtoś mnie zaskoczyła, Okruszyno ;PPP
Usuńwybrałam jednak wersję z falami, bo bardzo późno już było
i głupoty zaczęłam wypisywać :)))
szkoda, ze juz wszystko zjedli. ;) bardzo lubie serniczek na zimno. narobilas mi apetytu. :)
OdpowiedzUsuńTeż mi trochę szkoda, ale wiesz, Emka robi na zawołanie ;P
UsuńHmm, ciasto ktore zawsze Judycie sie udaje to... sernik na zimno, ale z galaretka to roznie bywalo /smiech/!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Piątka!
Usuń"Pieczenie" ciast to wielka sztuka i nie każdy potrafi ;)
Ważne, że nam się udaje :)
♥
Oj Dosiu:))) uśmiałam się, wybacz;)
OdpowiedzUsuńAle myślę sobie, że może się nie zarzekaj, bo z taką wypaśną tortownicą i na dodatek z pierwszym przepysznym sukcesem, to jak rodzina ładnie poprosi, to może będziesz robić co sobotę? ;)
A wypływająca dołem galaretka zdarza się najlepszym:) nawet mojej Teściowej co jakiś czas;)
co sobotę taki stres???
UsuńO NIE! :P
Dosia, mów co chcesz, jesteś Mistrzynią! Humoru:)
OdpowiedzUsuńAlcydło,
Usuńnie wiem, czy mam płakać, czy śmiać się ;P
Dzięki :)
Dosiu, żyjesz? od czterech dni - nic? czyżby impreza nadchodząca rzuciła cień...??? ;)
OdpowiedzUsuńBiorę przykład z Idolki ;PPP
UsuńA nadchodząca impreza mnie cieszy i.... przeraża ;P
Czy wiesz, że mam zrobić barszcz i boję się, że w moim roztargnieniu, gdy będzie już gotowy, odcedzę go do zlewu ;PPP
To zjemy samą marchewkę, kto zauwazy... ;)
Usuń