czwartek, 27 marca 2014

koszmar

W naszej okolicy, mimo że czas płynie równie szybko, jak w innych częściach świata, to jednak jakby trochę zwalniał na ulicach. Stwierdzam, że mam dużą frajdę z prowadzenia auta. Jeździ się tu płynnie, bez większego stresu.

Gdy w tygodniu jestem w moim ulubionym Wroclove, to wtedy doznaję szoku. Kierowcy nerwowi, trzeba się orientować. Szok! (Zapomniała już, że taki styl jazdy jest możliwy).

Kiedy niedawno odwiedzili nas znajomi z Warszawy, a wcześniej przez tydzień byli we Wroclove, to z zachwytu wyjść nie mogli, jacy mili i uprzejmi są kierowcy w tym najpiękniejszym mieście na świecie. Wydawało mi się, że się im tylko wydaje! I trwałam w tym przekonaniu aż do naszej ostatniej wizyty w stolicy.

Chociaż bywamy w mieście stołecznym, to jednak stwierdzam, że ten ostatni raz, z punktu widzenia kierowcy (dokładniej pasażera, który również mógłby być kierowcą, a cieszył się jak dziecko, że nie musi), był koszmarem!

Nie wiem, co się stało warszawskim kierowcom, ale takiej irytacji, przepychania, agresji, braku empatii czy jakiegokolwiek zrozumienia dla kogoś, kto dokładnie nie wie, jak trzeba jechać, na którym pasie się ustawić, żeby właściwie zjechać, obojętności względem pieszych, ale też wrogiego spojrzenia pieszych na wszystkich kierowców, braku zrozumienia dla sytuacji na drodze, dawno już  nie widziałam (wcześniej widziałam coś takiego w Chinach, Egipcie i Meksyku, ale wydawało mi się, że z tak odległych krajów takie nawyki do nas nie dotrą).

Przykre.
Zdaje się, że działa tam prawo "podaj dalej",  i to zdecydowanie to pierwsze. A szkoda.

Współczuję Wam, Drodzy Krajanie, w stolicy. Pewnie wcale nie jest Wam przez to lżej i lepiej, a tylko się w złości nakręcacie.
Życzę wszystkim dobrego dnia!


37 komentarzy:

  1. Raz jedyny prowadziłam samochód w Stolycy było to dawno, a dotąd pamiętam...

    Szerokiej drogi, Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Ruda Damo :)
      dzisiaj to po spokojnej okolicy jeździłam, ale jakiś czas temu, gdy sama po Stolycy jechałam, to nie wiem, dlaczego, ale trafić "do bazy" nie mogłam i ciągle Wisłostradą jechałam :PPP
      też będę to długo pamiętała :)

      Usuń
  2. I we Wroclave już widać tę agresję, ale w porównaniu do Wawy to eldorado dla kierowców. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. GosiAnko, po tej wizycie w Wawie, to "naszych" kierowców uważam za najlepszych :) nie ma żadnej agresji :)

      Usuń
  3. Swego czasu najbardziej przerażał mnie sposób jazdy w... Rzeszowie. Warszawę jakoś potrafimy przetrwać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też potrafimy przetrwać, zwłaszcza MDM - śmiga po niej bezbłędnie.
      A w Rzeszowie chyba nigdy nie byłam :(

      Usuń
  4. wszędzie jest chamstwo i agresja!!!!
    nie ukrywam, że czasami się też denerwuję na jakiś maruderów, zwłaszcza jak się gdzieś spieszę, ale zaraz potem myślę: "a co jakby się okazało, że tam siedzi mój klient, który miał mnie za taką porządną i kulturalną..."
    i w mig łagodnieję ::))))
    nigdy jednak nie wyzywam, tak jak niektórzy, nie trąbię, nie macham rękami.. nogami nawet nie macham ::))
    po prostu czasami się irytuję na "niedzielnych kierowców"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamma - to był środek tygodnia! Żadnych "niedzielnych kierowców" - wszyscy powinni w Formule startować.

      A to że czasami "niedzielni kierowcy" potrafią zirytować, zwłaszcza, gdy się bardzo spieszy, to chyba normalne. Też tak mam :)))

      Usuń
  5. a ja ostatnio odniosłam wrażenie, że jest jakby lepiej, co nie zmienia faktu, że i tak jest koszmarnie. nie odważyłabym się usiąśc za kółkiem.
    przyznaję się - nie lubię stolicy, tego ciągłego pędu, pośpiechu, ruchu, tłoku. zdecydowanie lepiej czuję się w tym moim, liczącym ok. 130 tyś. mieszkańców miastku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pisząc, że nie odważyłabym się wsiąść za kółko miałam na myśli stolicę, u siebie pomykam bez problemów od wielu lat.

      Usuń
    2. Mamma - ja mam wrażenie, że u mnie jednak jest trochę mniej, niż wskazują statystyki. niby rozwijają się nowe osiedla, ale i sporo młodzieży ucieka - problemy z pracą. smutne, bo to przecież byłe miasto wojewódzkie, a nawet przez jakis czas stolica Polski.

      Usuń
    3. No!
      Rudziaszku,
      normalnie też pomykam i nawet lubię, ale w stoycy się dzieją rzeczy niebywałe.
      I myślę, że z tym wsiadaniem za kółko to tylko kwestia, o której godzinie rozpoczęłabyś rundkę :))) Bo w gruncie rzeczy - fajnie się jeździ po stolycy!!!

      Usuń
  6. Dobrze ,że ja nie jeżdżę jako kierowca od dłuższego czasu nie chce mi się właśnie dlatego ,że tych samochodów za dużo jak dla mnie...O , jednym ciągiem wszystko napisałam na temat :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu!!!!!!
      no jednym cięgiem! :)
      a to fakt, że samochodów od groma!

      Usuń
  7. wolę agresję, ale szybką zdecydowaną jazdę warszawiaków, niż absolutne gapiostwo, maruderstwo i nieogarnięcie łodzian
    a we Wroclove.. tam trzeba kombinować jak i gdzie ominąć korki, z którego pasa myknąć na który, by dotrzeć w miarę szybko, ale ja TEMU miastu wszystko wybaczę :P

    :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. agresja jest najgorsza - nie wolę jej ani za kółkiem, ani gdzie indziej!!
      ale niedzielni kierowcy też mogą ciśnienie podnieść do max!!

      Usuń
    2. źle mi sie napisało:/
      mało dokładnie
      mniej mi przeszkadza agresja niż ..itd
      jeśli stoisz w korku i mogłabyś przejechać kilka razy wcześniej, a w wyniku gapiostwa stoi się 3 razy dłużej to szlag mnie trafia
      w Uć ludzie nie potrafią szybko ruszać na zielonym i w efekcie zanim ruszą już jest znów czerwone

      Usuń
    3. to nie tylko w Uć tak jest. tez zdarza mi się nie zjechać ze skrzyżowania, chociaż stoję 3 czy 4.
      jakiś czas temu prawie z premedytacją wjechałam takiemu emerytowi w tyłek, bo wiózł się swym nowym, błyszczącym wózkiem lewym pasem 30-40 km/h i jeszcze co chwila hamował. ledwo się powstrzymałam.

      Usuń
    4. ani agresja, ani gapiostwo
      kultura i szacunek wyrażony również w tym, że się nie zagapiam!!!

      każdemu tak życzę :)))
      sobie również ;P

      Przez Uć to tylko w nocy przejeżdżałam, więc nie mam doświadczeń

      Usuń
    5. Dosiu, masz rację, ale jak mam wybierać ..:)
      jeżdzę szybko i pewnie, więc mam alergię na niedzielnych kierowców
      po Warszawie lubię jeździć, bo to szybka i pewna jazda, ale rozumiem, że nie każdy lubi
      najbardziej lubię po Wro :)

      Usuń
  8. dlatego w Stolycy poruszam się komunikacją miejską :)
    :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja najczęściej omijam Stolycę... chyba że przyjdzie się przesiąść na dworcu z pociągu na pociąg; bo pociągiem po Stolycy to całkiem sprawnie się jedzie ;)

      Usuń
    2. eMka, eNNka - miszczynie!!!

      i racja, pociąg jakoś tak przemyka przez stolycę i nawet w korku nie stoi :)

      Usuń
  9. Ja jak tylko przekraczam polska granicę blednę i się skupiam, bo wariatów zatrzęsienie, agresji, zlewania przepisów drogowych.
    A po stlycy jezdze jak stara warszawianka, chociaż potrzebuje 3 dni na dotarcie.
    Ale jezdem grzeczna!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rybenka, mam to samo!! kierowcy w Polsce mnie przerazaja.
      tu rowerzysta srodkiem jedzie, tam starowinka przegodzi, a tu ktos jedzie w terenie zabudowanym szybciej niz autostrada! wlasy mi deba staja, wszedzie o wlos od wypadku. brrrrr.

      Usuń
    2. brrrr
      czeba mocne nerwy mać!

      Usuń
    3. MDM przypomina sobie jak się jeździ po Warszawie po pierwszym rondzie, na którym tylko jeden pas skręca, a reszta prowadzi prosto :PPP

      w takiej sytuacji wychodzi cała prawda o tamtejszych kierowcach:
      nie wiesz, jak jechać? to się przejedziesz po mieście i już będziesz wiedział :)

      no i fakt, przepisy przepisami, a jechać trzeba :)

      Usuń
  10. Nie lubię jeździć po Warszawie. Mimo, że uwielbiam prowadzić i nie mam stresu. Ale Warszawy nie lubię. To jedna z takich rzeczy, do których jestem uprzedzona organicznie i nie da się tego zmienić, choćby nie wiem co. Zgadza się, tam się jeździ koszmarnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. krótko i zwięźle :)
      ale czasami trzeba
      powodzenia!

      Usuń
  11. Z tego co pamiętam - radziłam sobie, musiałam się dużo i szybko przemieszczać przez wiele lat. Kiedy już nie musiałam, kupiłam sieciówkę i jeździłam autkiem w weekendy - przyjemność w czystej postaci, bardzo mało pojazdów :) Najgorszym problemem warszawskich ulic są ciągłe remonty i objazdy, no i bezmyślność. Ktoś wjedzie na skrzyżowanie, nie zdąży zjechać, blokuje ruch prostopadły, światła się zmieniają, a samochody nie przejechały, a jeśli to skrzyżowanie z tramwajami, to już amen w pacierzu. Stąd zdenerwowanie, bo tu wiecznie się wszystkim wszędzie spieszy. Wyodrębniłam się w miarę skutecznie z tego nurtu i płynę sobie obok powoli, piechotką albo tramwajem, nie nakręcam się w złości :) Dosiu, nie jest tak źle!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a no właśnie, nie jest tak źle, gdy jesteś z tego wyłączona i nie nakręcasz się

      takie było właśnie moje doświadczenie - wystarczyło, że jednemu ktoś zalazł za skórę, wyładowywał się i na winowajcy, i na jakimś następnym, który z pozoru mógłby zrobić coś niestosownego - tak profilaktycznie. I wnerw generalnie dookoła gotowy.
      U nas też nie jest źle :)
      I z tego się cieszę!

      Usuń
  12. Ja teraz jeżdżę niewiele, ale zdążyłam "nabrać szlifów" dojeżdżając do pracy przez całe to miasto przez kilka lat... i w sumie nie mam żadnego problemu z Warszawą:) bardziej mnie wkurzają wszechobecne korki niż kierowcy.
    Ale myślę sobie, że może to też kwestia znajomości miasta. Po prostu śmigam sobie ze wszystkimi... Natomiast gdy nie znam trasy, to się bardziej stresuję i oczywiście rozglądam, a takie zastanawianie i "gapiowatość" w Warszawie, gdzie wszyscy się gdzieś śpieszą, i jeszcze te korki to rzeczywiście mogą budzić zniecierpliwienie kierowców...
    Wrocławia nie znam i zaczynam żałować (choć nie przez wzgląd na ruch uliczny;)). Za kilka lat jak odchowamy dzieciaki to może uda się wyruszyć na wycieczkę krajoznawczą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, że to korki uprzykrzają jazdę po Warszawie, ale teraz widzę, że to nie jest tylko sprawa korków, ale też agresji kierowców i pieszych również!!!

      A do Wrocławia przyjeżdżaj koniecznie!
      Oczaruje Cię! Mam nadzieję!

      Usuń
  13. Oj, taaak. Po naszej okolicy zdecydowanie jeździ się znacznie inaczej, niż po wspaniałym Wrocławiu... Po stolicy (na szczęście?) nie miałam przyjemności(?) poruszać się, będąc kierowcą i chyba jednak zostanę przy tramwajowo-autobusowej komunikacji w czasie odwiedzania Warszawy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po Wrocławiu jeździ się wyjątkowo. Absolutnie. To wyjątkowe miasto. Pod każdym względem.
      Na stolicę pewnie jeszcze przyjdzie czas :)))
      A poza tym tam jest jeszcze metro - wiesz jaki szał? :P
      No i nasza okolica to ma może ze dwa "trudne" skrzyżowania :PPP

      Usuń
  14. nigdy nie lubiłam jeździć po Wrocławiu, to prawdziwe wyzwanie dla kierowcy. im większe miasto, tym większe przepychanki na ulicach i mniej kultury, niestety :)

    OdpowiedzUsuń