czwartek, 27 lutego 2014

prawie Alpy 2014

Na naszą oślą łączkę górale chyba zaraz wyprowadzą owce. Zwinęli bowiem cały sprzęt, który dawał jakieś poczucie, że jednak jeszcze sezon narciarski trwa. Właściciele złożyli już broń. Nie walczą już z wiosną, która i tu się rozgościła na dobre. To i tak nie była równa walka.

Chociaż udało nam się przez pierwsze dni jeździć na nartach. Ośla łączka w niedzielę z okna naszego domu wyglądała jeszcze tak:


Dzieci (a wcale mało ich tu nie ma ;) rozpoczęły naukę jazdy na nartach. Robiły to z wielką pasją i zaangażowaniem, gdyż oprócz umiejętności, które przecież coraz lepsze z każdym zjazdem, przy okazji zbierały karnety, które w ilości 10 szt. dawały pizzę gratis. Karnetów uzbierały tyle, że zapewniło im to obiad, przy którym nikt nie wybrzydzał, a pizzy było tyle, że Boski obdarował resztkami jeszcze pół chaty.

Oprócz dzieci, naukę rozpoczęli również dorośli. Wyglądało też na to, że niedługo miejscowa szkółka narciarska będzie miała nowy slogan reklamowy, że wyszkoliła samą Okruszynę, która naukę jazdy na nartach rozpoczęła krokiem francuskim. Kto jeździ na nartach, ten wie, jak się chodzi w butach narciarskich ;P A ona, Okruszyna, ledwo buty toporne, które pierwszy raz w życiu na nogach miała, zapięła,  zaczęła w nich tańczyć, jakby były to najwygodniejsze buty do tańca.


Instruktor jazdy jakby wyczuł, że niezwykła Dama u niego lekcje pobiera, dał z siebie wszystko. Okruszyna jazdę na nartach prawie załapała.


Wczoraj natomiast wszyscy rozpoczęliśmy nową naukę. Tym razem to również narty. Tyle że wodne.
Zaletą spływającego śniegu i niezliczonej ilości kretowisk było opanowanie do perfekcji skrętów, prawie że w miejscu, przez Młodsze Niesforki.


Niestety, wspomniane owce nadchodzą i  dzisiejszego poranka naszym oczom ukazał się taki oto obrazek:


Ośla łączka spłynęła i oficjalnie została zamknięta :(

I chociaż znaleźliśmy inny stok, tzw. północny, w lesie, gdzie śniegu jeszcze trochę jest, to jednak naszej przydomowej oślej łączki żal. I to już nie jest to samo.

Jutro chyba pozostanie nam gra w badmintona.

Okruszyno? Znalazłaś wypożyczalnię z paletkami czy raczej rakietkami, czy jak to tam zwą?






14 komentarzy:

  1. To jest TEN domek, prawda? Uświadomiłam sobie, ze oglądałam go wyłącznie po ciemku :)) Ze śniegiem czy bez i tak Wam trochę zazdroszczę ;)). Bawcie się dalej dobrze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierwszego już dnia sfotografowałam domek, w którym ponoć bywasz czasami - pokazał mi Dosiowy MdM. Ale tu nie ma warunków, żeby wysłać, bo albo walka o zdrowie, albo życie towarzyskie w toku.

      Usuń
  2. Najważniejsze świeże powietrze, spacery, słońce!
    Bawcie się wyśmienicie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. pięknie tam macie :) :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Dosiu ale humor Wam dopisuje,to najwazniejsze!

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety zima chyba wszędzie już kończy się w Polsce...

    OdpowiedzUsuń
  6. narty wodne - ho, ho - mało kto potrafi na nich jeździć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. bo kto to widział w zimie na nartach jeździć?? ;;)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Tu u mnie w tym roku ANI RAZU NIE SPADL SNIEG!

    OdpowiedzUsuń
  9. jak już nawet na Mazurach śniegu ani grama, to co mówić o górach? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. koniec sezonu to i snieg zwineli:)
    ale i tak piknie

    OdpowiedzUsuń
  11. DOROTO HONORATO, więc jednak mikrofilm przedostał się do sieci... !!! I nawet się nie pokapowałam ;)
    Że też ja nie mam Ciebie sfilmowanej w różowej kurteczce! Byłaby chociaż jakaś akcja!!! Jakaś prędkość i szus!!!

    Pozdrawiam zaścianek, czyli pokój obok/naprzeciwko. Podobno jakieś nasze dzieci wymiotują, więc rotawirus zaczął krążyć w ramach happy endu...

    OdpowiedzUsuń
  12. Grunt, że radocha i zabawa przednia, wesoło i razem i dzieciaki zadowolone. I ta masa świeżego powietrza.

    OdpowiedzUsuń
  13. szkoda, że nie udało nam się spotkać w tych prawie Alpach...
    muszę wziąć namiary na Waszą łączkę. może w końcu i ja się odważę spróbować swoich sił?

    OdpowiedzUsuń