wtorek, 11 lutego 2014

przymusowy odwyk

Koniecznie opisac bym chciala, ku pamieci, ostatni weekend, gdzie Goscie z Lomianek, pod ktorymi Stolica lezy, przyjechali. Ten bal witrazowy, gdzie hitem zostala "czarna sukienka" doslownie i w przenosni. Gdzie tancerze (glownie Krzysztofowie ;) wywracali tancerki (glownie chorzystki), albo to byl po prostu nowy krok, a oni w jakiejs wyjatkowej szkole sie nauczyli. Te niedziele po balu, gdzie az szkoda by bylo ja przespac, bo tyle dobrych ludzi sie spotkalo.
Ale nie moge, bo internetu nie mam, ten w telefonie za slaby, za wolny i za malo go :( i pisac tez niewygodnie.
I jakby przymusowy odwyk mnie dopadl, choc wcale go przeciez nie potrzebuje, conie?

15 komentarzy:

  1. Dokładnie Dosiu,po co Ci odwyk:))
    Szalejesz kochana na tych balach,ale wyszalej się póki czas na to;PPP
    buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz sobie w 'pamiętniczku' na dysku, a potem nam wszystko 'przekleisz', jak już internet powróci :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Też miałam odwyk kilkudniowy, z korzyścią dla kredek i akwarelek:))
    Baw się dobrze poza siecią Dosiu, ale wracaj niedługo!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale wrócisz do nas, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  5. czytam między wierszami, że wrażeń mnóstwo :))
    :****

    OdpowiedzUsuń
  6. cotak :) czekam na szczegóły :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widocznie taka karma
    i nie jest Ci teraz przeznaczone zajmować się Internetem :-))

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś długi ten odwyk. Ale ponoć... frustracja rodzi rozwój, Mosze mi kiedyś napisał. ;)

    OdpowiedzUsuń