wtorek, 30 lipca 2013

cafe



Od dwóch dni budzi nas rzęsisty deszcz.  Z powodu limitu bagażu nie zabraliśmy ze sobą parasoli, mimo że nawet o nich pomyśleliśmy. Jakoś chyba nie uwierzyliśmy w to, że upały nie będą wiecznie trwały, a deszcz potrzebny ziemi  Pan Bóg ześle. Na wszelki wypadek nie rozstaję się z okularami przeciwsłonecznymi, gdyż wierzę, że i moja modlitwa o dobrą, słoneczną pogodę zostanie wysłuchana.

I rzeczywiście, po bardzo mokrym poranku, gdy już nawet trochę zwątpiłam w to, czy może być lepiej, wybrałam się do Kościoła w Trzęsaczu na koncert akordeonowy (zrezygnowałam na tę rzecz nawet z pójścia na kawę), jakież to było zaskoczenie, gdy  okazało się, że za pośrednictwem młodych wykonawców -  można śmiało powiedzieć, że wirtuozów właściwych sobie instrumentów – przepięknej gitarzystki i  wysokiego  akordeonisty -Pan Jezus, utworem „ Cafe 1930” Astora Piazzolli, zaprosił wszystkich na kawę i chmury w międzyczasie rozgonił.



Codzienne koncerty w kościele uwrażliwiły również nasze uszy, dlatego z łatwością rozpoznajemy krzyk naszych dzieci na wysokim C, który w pewnym momencie rozbrzmiewa wśród domków drewnianych. I gdy Jedna z Najmłodszych wśród dzieci tu będących, piszczy w wniebogłosy, podbiega do niej Najstarszy Niesforny Aniołek, chcąc ocenić sytuację i natychmiast zaczyna również piszczeć wysokim C, tylko jakby trochę głośniej.
Biegniemy, co sił w nogach, do dzieci i stwierdzamy, że wysokie C jest efektem użądleń osy i sami zaczynamy się nerwowo rozglądać i obawiać, czy również będziemy zaraz piszczeć wysokim C.
Na szczęście, po skonsultowaniu się z lekarzem lub farmaceutą rany kłute zostały wprawnie, sprawnie i sprytnie opatrzone, i śladu po nich nie ma. 

Martwimy się jednak trochę, gdyż okazało się w naszym domku mieszkają razem z nami osy. Upsss

24 komentarze:

  1. ale przygody! rozumiem, że na szczęście dzieci nie są uczulone! uffffff....
    kochana.. a ja powiem słoneczku na uszko, żeby przeniosło się od nas do Was! Buziaki dla całej rodzinki

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopsze że nie szerszenie albo tarantule

    Wiem, nigdy nie byłam dobra w pocieszaniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :DDD
      nie no, masz rację, dobrze, że nie szerszenie albo tarantule ;P

      Usuń
  3. Chodziłam plażą na spacery z Pobierowa do Trzęsacza:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie się nie chce ;P
      a właściwie, to nie mam możliwości, bo muszę pilnować fal. Tzn. dzieci na falach :P

      Usuń
  4. można jeszcze pojeździć na koniach w Trzęsaczu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ....moje dzieciaki na kucykach się tam woziły:-) Fajna ta stadnina i szkółka jeździecka była

      Usuń
    2. tak, jest stadnina, są koniki, można sobie pojeździć :)

      Usuń
  5. A u nas w tym roku wyjątkowo słonecznie i ciepło.
    Deszczu mało na szczęście...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do momentu przyjazdu do Trzęsacza też tylko słońce było, teraz nas deszczyk moczy :)

      Usuń
  6. Oj, takie lokatorki...
    Wczoraj w rzęsistym deszczu dowiedzieliśmy się iż radio uprzejmie donosiło, iż "nigdzie w Polsce nie pada". Czyżby jakaś zmiana granic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, że tutaj kiedyś morze było 2 km stąd, znaczy się granice się zmieniają :P

      Usuń
  7. Lokatorki nieproszone trzeba jak najszybciej eksmitować!
    Życzę tylko miłych przygód :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak, osy to żadna przyjemność. Kiedyś przekonałem się o tym. Użądliło mnie dziewięć jednocześnie. Miłego wypoczynku bez os życzę.

    OdpowiedzUsuń
  9. drewniane domki? ciekawe gdzie tym razem wylądowaliście... z osami może i tak, ale co Trzęsacz to Trzęsacz :) jak nie OSPA to OSY :) brak tylko najlepszej z dziecięcych opiekunek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, że tej najlepszej bardzo brakuje,
      a domki są te z drugiej strony ośrodka :P
      są cudowne!

      Usuń
  10. Ojej, chyba nie zasnęłabym w takim domku...

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrego wypoczynku,Dosiu, mimo ós ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. U nas lampa niesamowita, a i osy mamy.
    Może można je wykurzyć, jak pszczoły i pójdą sobie gdzie indziej.
    Koncertów zazdroszczę...

    OdpowiedzUsuń