piątek, 13 lutego 2015

WŹ Dosianka

Krótka wyprawa poza dom okazała się być wielką przygodą, dobrym i pełnym spotkań czasem.

Przede wszystkim dlatego, że poznałam Plusa, czyli Pawełka, synka Okruszyny. Ma chłopak właściwe podejście do życia, bo postanowił od pierwszych dni swojego życia wylegiwać się w ciepłych promieniach lamp solaryjnych ;).
Po wtóre miło i efektywnie spędziłam czas w mieście spotkań z gronem zaprzyjaźnionych osób.
Po trzecie pogawędki z Doktorową do późnej nocy były niezwykle sympatyczne. Co prawda mam wyrzuty sumienia, że przeze mnie Doktorowa, w fazie lunatykowania, musiała pójść rano do pracy :)
Po czwarte wrażenia po spotkaniach służbowych, mimo że nie wszystkie jednak mogły się odbyć i choć były wyczerpujące a niektóre lekko depresyjne, mogły zostać zatarte długimi godzinami wałęsania się wraz Moim DrOgim Mężem po moim ulubionym mieście :)

Ale, żeby nie było, że sama jedna wielka przewidywalna nuda :)

Ledwo oko u Doktorowej otwarliśmy, zadzwonił nasz sąsiad zza płota z informacją, że źródło nam na działce wybiło i woda się leje wartkim strumieniem. Gdy spotkały się nasze (moje i MDMa) spojrzenia pełne zdumienia, widać też było, że główki pracują i trybiki rozruszały się lekko niczym Pomysłowemu Dobromirowi, bo oczyma wyobraźni zobaczyliśmy rozwiązanie wszystkich naszych problemów i nową wizję lepszego życia. Już widziałam tę małą, rodzinną rozlewnię doskonałej Wody Źródlanej Dosianki, a nasze obejście zamienione w kraj miodem i wodą płynący....

Z hipnotycznych marzeń wyrwał nas jednak sąsiad, konstruktor i projektant, między innymi naszego domu, zorientowawszy się, że realizacja naszego projektu może zakłócić jego spokojne życie, chociażby w ten sposób, że będą koło jego domu przejeżdżać codziennie niezliczone ilości aut transportowych, które Dosiankę będą rozwozić po całej Polsce, i poinformował nas, że skoro nas nie ma, to on zajmie się sprawą i wezwał służby odpowiednie, żeby owe źródło zabezpieczyć, albo może od razu na nie akcyzę nałożyć, kto tam wie? ;)))

Ekipa z pogotowia, okazało się, że wodno - kanalizacyjnego, przyjechała, dół wielki wykopała i okazało się, że fachowa firma, robiąca niewielki fundament pod malutki śmietnik, musiała naruszyć rury przesyłowe wody, ale sprawy nie załatwiła fachowo, tylko jak  na "fachowców" przystało, oklejając je taśmą izolacyjną!!! (sic)

No i wyjaśniło się nam, dlaczego pojawiły nam się mokre plamy na ścianach w piwnicy i już wiemy, że to nie wina deszczówki i jej słabego odprowadzenia, i że wcale niepotrzebnie zainwestowaliśmy w pompę, która wypompowywała wodę deszczową.

A teraz, zamiast wystawiać faktury sprzedażowe za Dosiankę, czekam na fakturę z pogotowia, które to pewnie nas obciąży kosztami naprawy,  bo jak zapisali w protokole, awaria z winy użytkownika :(

A ten nasz strumyk - chwilowa wizja fortuny - został zauważony już z samego rana przez Średnią Niesforkę, która oznajmiła Brzozannie i Liw, że brzózka nam się sama podlewa, ale niestety nikt tego nie podchwycił, i nie zdążyliśmy fabryki wody wybudować :)

I mimo wszystko - jak dobrze mieć sąsiada :)

15 komentarzy:

  1. Oooo źródełko, fajnie.....no jak mi źródełko wyszło na ogródku to kosztowało mnie to troszkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie tego się obawiam, że zamiast zbić fortunę, to się fortuny pozbędę :(

      Usuń
    2. Tej, ale to firma robiąca fundament musi zapłacić a nie wy!

      Usuń
    3. no, tylko firmy już nie ma :(((

      Usuń
    4. Ale ktoś kogo można za to obciążyć pewnie jest.

      Usuń
  2. Skoro już ten dół wykopali, to może warto zrobić basen? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. godne rozważenia, ale zbyt dokładni byli i dół szybko zakopali zakopując też żyzną ziemię i pozostawiając piach na wierzchu ;P

      Usuń
  3. Taśmą izolacyjną!!!

    To oni zapłacić powinni,Dosiu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A poznania Pawełka zazdroszczę.

      Usuń
    2. no tak, też tak myślę, że powinni, ale...
      jakby to delikatnie powiedzieć - splajtowali

      Usuń
    3. a poznania Pawełka, też bym sobie zazdrościła :)

      Usuń
  4. Cisną mi się na usta brzydkie wyrazy w kwestii tej jakże profesjonalnej i fachowej firmy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratki dla Okruszyny:)

    No szkoda z tą WŹ Dosianką......,że nie wyszło. Moze jakiś rabacik byś dała:DD
    Awarii i rachunku nie zazdroszczę:(

    a Niesforka to bystra dziewczynka!!

    OdpowiedzUsuń
  6. ach, a juz mialam pomysl na slicznom nalepkem na butelke. ;)

    faktycznie, dobrze, miec sasiada, bo jeszcze troche i oprowadzalabys wycieczki po Wenecji. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dosiu kiedyś zdarzyło mi się handlować wodą źródlaną. Nie jestem pewna, czy to taki dobry interes:)
    Ale jednak lepszy niż rachunek za naprawę rury...

    OdpowiedzUsuń