Zaczynam odczuwać potrzebę napisania. O czymś takim nieraz pisała Okruszyna. Roboty fura, stres, czas goni a ja kroku dalej zrobić nie mogę, dopóki nie napiszę.
Bo dzisiaj taki dzień - ostatni dzień roboczy miesiąca, że obowiązków służbowych całe mnóstwo, a nam doszły jeszcze dodatkowe, "służbowe" inaczej, czyli rodzaj służby. Całe szczęście, że świat poszedł naprzód i można pewne rzeczy zrobić "zdalnie", co bardzo usprawnia logistykę i daje chwilę wytchnienia takim jak ja - mało zorganizowanym. Służba natomiast najpiękniej się wyraża w prawdziwiej służbie. Prasuję wiec stertę obrusów, aby i one swoim wyglądem służy małżeństwom podczas kolejnego Programu Ja+Ty=My, tym razem w Katowicach. Odhaczam na liście kolejne rzeczy, sprawy, niezbędniki, które w zestawie "mały trener" powinniśmy mieć ze sobą. Oby tylko Mój DrOgi Mąż nie zapomniał odebrać przenośnej wieży grającej z naprawy od sąsiada zza trzech płotów.
No i ten stres. Żeby nie zepsuć czegoś. Bo to taka służba, która polega na towarzyszeniu. Bo to taki Program, który nie stawia pod ścianą i nie oskarża, że tu było źle, a ta, jeszcze gorzej, a wskazuje, gdzie mógł być, choć nie musiał, popełniony błąd i daje narzędzia, jak go niwelować. Często podczas żmudnej pracy. To też taki Program, który umacnia i daje duże poczucie satysfakcji, że dotychczasowe trudy nie były zmarnowane. Kto jeszcze nie był, to zachęcam. O kolejnych można przeczytać na stronie Fundacji Pomoc Rodzinie.
No dobra, okazuje się, że mogłabym tak jeszcze trochę, a tu czas po Niesforki do placówki jechać...
Wspierajcie dobrą myślą i modlitwą :)
Trzymam kciuki :-)
OdpowiedzUsuńNiech się ułoży jak najlepiej :-)
Wsparcie jest :)
OdpowiedzUsuńJest wsparcie! :)
OdpowiedzUsuńnie zepsujesz :)
OdpowiedzUsuńdobą myśl i modlitwę masz zagwarantowaną z naszej strony... a dodatkowo jeszcze coś na wzmocnienie ciała... cukier krzepi :))) :***
OdpowiedzUsuń