wtorek, 7 lipca 2015

manewry



Dom zamienił się w poligon. Każdy wykonuje jakieś manewry. Chociażby ja. Manewruję czasem, stresem i możliwościami. Jak pogodzić obowiązki służbowe, których i tak nie mam najwięcej, choć stresujące, i którym teoretycznie mogę poświęcić różne godziny, to i tak najbardziej istotne są te pomiędzy 8-16, wraz z obowiązkami wynikającymi z konieczności opieki nad Niesforkami, które weszły w rytm wakacyjny.

Niesforki prowadzą manewry ze mną, która je zachęcam do kreatywności a one najchętniej byłby kreatywne na Minecrafcie. I nie wiadomo, kiedy z zajęć twórczych :) znajdują się przy zajęciach, przy których rodzice najchętniej by ich nie widzieli. Przyznać jednak muszę, że upał i żar nie pozwala im na niezwykle aktywne spędzanie czasu na podwórku i próbują sobie radzić, jak mogą. Nie ustępuję jednak definitywnie i tak prowadzimy starcia pomiędzy sobą.

Rozważałam nawet jakieś półkolonie dla dzieci. Jednakże rozpiętość wiekowa Niesforków i ich potrzeby rozwiały mój pomysł dość szybko.  Najstarszy już nie jest zainteresowany taką formą spędzania czasu, tym bardziej, że żaden z kolegów nie uznaje już takich „nudów”. Najmłodszy też nie, a to dlatego, że uważa, że w domu jest ciekawiej, Średnia może by i dała się wciągnąć, ale czemu to ona miałaby gdzieś chodzić, kiedy bracia w tym czasie mogliby robić, co chcą? Do wczoraj więc na nasz poligon przychodziła również Pablówna. Okazuje się, że dodatkowe dziecko, to tylko same plusy. Więcej pomysłów, więcej aktywności, ale dzisiaj już wyjechała i Niesforki manewrują z nudą sami. 

Ponieważ zanegowały też mój pomysł aktywnego spędzenia wczesnego popołudnia (nie ukrywam, że chciałam sobie coś przy okazji załatwić) i to też są manewry – bo stanąć można na głowie, a i tak będą okazywać niezadowolenie dla samej  zasady, to w afekcie zostaliśmy w domu, zająć mają się sami sobą a ja korzystam z okazji i umieszczam wpis w przykurzonym rodzinnym pamiętniku, mając świadomość, że pamiętniki pisane na poligonie mają niezwykłą wartość :)

Dlaczego mam wrażenie, że wakacje to jeden z trudniejszych okresów w życiu rodzica? ;P

21 komentarzy:

  1. jak najbardziej zgadzam się z ostatnim zdaniem.
    wcześniej woziłam Młodą na zajęcia do biblioteki osiedlowej, od dwóch lat jeździ na obozy sportowe. wiem, że to kosztuje, ale i tak jest taniej niż wyjazd na kolonie. znajomych dzieci (trójka) co roku na 3 tyg. ruszają na obozy harcerskie za naprawdę bardzo małe pieniądze.
    ściskam i dużo cierpliwości życzę:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otoz to. Na obozy. Ale w tym roku starszy nie podlapal, a mlodsze za mlode. Juz ukladam sobie wizje przyszlych wakacji ;)

      Usuń
  2. Jak moi byli mniejsi, to wakacje były dla mnie bardzo trudne. Znaleźć im zajęcie, kolegów do zabawy, nie zwariować od bycia 24 na dobę wśród nich. Miałam wyrzuty sumienia, że nie nadaję się na całodobową matkę!
    Od trzech lat mamy system, gdzie chłopcy "zarabiają" różnościami na każde pół godziny gry komputerowej. Mają listę rzeczy do wyboru, więc nie czują się przymuszani do konkretnej rzeczy, bo nadal robią co chcą niejako. Bardzo nam to wszystko ułatwiło manewrowanie.
    Życzę Ci, abyś i Ty jakoś dobrze i cierpliwie to wymanewrowała :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Manewry podobne ;)
      Uff
      Ulzylo mi - nie tylko ja sie w sobie gotuje ;)

      Usuń
  3. Znalezione na FB
    KLIK
    koresponduje z tym, co napisała Iza
    Dosiu, życzę cierpliwości i dobrych pomysłów na dziecięcą nudę.
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :DDD
      Olga, Ty zawsze coś fajnego wyszperasz w necie. Mistrzyni z Ciebie:))
      U nas podobnie. Najważniejsze, że chłopcy przestrzegają i nic a nic nie marudzą przy tych "narzuconych" obowiązkach. Mogą też nic nie robić, ale wtedy nie ma ani gier ani TV, nic z elektroniki.

      Usuń
    2. dziewczyny - każdy pomysł jest dobry, by dziecko nie siedziało tyle przed komputerem.
      znajomych syn w tym roku nigdzie nie wyjechał, bo musiałby rozstać się z tabletem. no i się nie rozstaje.

      Usuń
    3. to już jest niebezpieczne i pachnie uzależnieniem :(

      Usuń
    4. w zeszłym roku byliśmy większą grupą na Mazurach. wstawałam - mały z tabletem w ręku, kładłam się spać (po północy) - tablet w użytku. nie jeździł rowerem, nie poszedł na kajaki, nie grał w piłkę. fajny wyjazd....ale rodzice cieszyli się, bo mieli spokój, nie marudził.

      Usuń
    5. Olga :)
      Az taka nie musze byc.
      Z podstawowymi obowiazkami daja rade. Raczej chodzi mi o to, zeby codziennie z nudow zaczeli sie swietnie bawic. Poki co daja rade, ale walczyc musze, zeby nie poszly na latwize :)

      Usuń
  4. Manewry
    ma nerwy. ;)

    Trzymaj sie nasza bohaterko. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nerwy, nerwy :)
      Niedlugo zelazne niczym Ajronmen ;P

      Usuń
  5. Nie daj się tam. Dzień wręczania świadectw odbieram jako początek szkoły przetrwania jak Was czytam. Lepiej się czujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)))
      Po tym komentarzu czuje sie niemal wysmienicie. Pomyslalam sobie - co jej przyszlo do glowy? Czy ktos, komu udalo sie przezyc szkole przetrwania ma sie lepiej?
      Ale otoz masz racje - ta szkola przywraca do zycia :)))

      Usuń
  6. dasz radę:)))
    jakie mi się rodzą instynkty mordercze mimo że Olaf na półkolonii jest...:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz czuje ten kryminal: wakacje w Futrzakowie ;)))

      Usuń
  7. pamiętam czasy, jak czekałam na początek roku szkolnego jak na zbawienie :PP
    zmienio się, jak uruchomiony został dom w P;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do zeszlego roku czekalam na rok szkolny, ale poczatek czwartej klasy okazal sie byc takim koszmarem, ze bardzo zalowalam, iz wakacje sie skonczyly.
      Teraz sama nie wiem, co lepsze ;)

      Usuń
  8. Chyba inaczej miałam z chłopakami. To jeszcze nie era internetu,zresztą tak bardzo nie przepadali za grami. Na wsi chłopaki mieli tysiąc pomysłów i możliwości, nie nudzili się, rzadko wyjeżdżał starszy, młodszy wcale nie chciał,Jeziora też mamy. Dla nich i dla mnie udręka to była szkoła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie wakacje na wsi, to ja rozumiem. Do szkoly by mnie wowczas tez nic nie ciagnelo ;)

      Usuń