Schodzimy się wszyscy do domu. Każdy po swoich zajęciach - pracy, szkole, pracowni malarskiej, różańcu. Widać, że zmęczenie wszystkich dopadło. Wysiłek każdego dnia duży. Każdy z bagażem swoich doświadczeń. Niektóre ciężary tak ciężkie, że chciałoby się je od razu zrzucić, pozbyć. Niektóre wręcz przeciwnie - schować, po co pokazywać innym, co dzisiaj uwierało. Może trochę w tym własnej było winy, że już z takim bagażem wyszło się z domu.
Całodniowe emocje dopominają się o ukojenie.
Łagodzimy więc. Najpierw przy stole. Gar z gorącym rosołem jakby przyniósł spokój niedzieli. Tulaski (w rodzinie kinestetyków to podstawowa forma komunikacji :) dają poczucie bezpieczeństwa. Pomimo tego, że "list do kolegi" pokreślony na czerwono, bo jednak są błędy i nieprawidłowe sformułowania, chwalę Niesforka za zaangażowanie i ilość pracy jaka, pomimo niechęci do pisania, włożył w tę pracę. Nic go tak przecież nie mobilizuje jak docenienie. Z jeszcze większym zaangażowaniem chwyta więc za Słownik Języka Polskiego (tomisko dość duże ;) i robi zadanie na "6". I radość mu sprawia coraz sprawniejsze posługiwanie się tego rodzaju książką. Specjalnie nie proponuję łatwiejszego dostępu do wiedzy, by odpowiedzieć na pytania o znaczenie słów zawartych w zadaniach: W kim durzy się duży? Masz w domu mór czy mur? Byłeś w Chełmie czy hełmie? Z zaciekawieniem szuka i poznaje inne wyrazy, w których rz i ż, ó i u, ch i h zmienia znaczenie słów. Widząc efekt końcowy na piśmie chwalę go również za to, że dużo pracy w to włożył, choć wiem, że niedługo dostanie ocenę tej pracy i na pewno będzie tam komentarz, że pismo pozostawia wiele do życzenia....
Myślę sobie jednak, że nie od razu Kraków zbudowali. A i remonty tam ciągle potrzebne. Nie wiem, w czym tkwi problem z pisaniem. Mogłoby nie istnieć. Czy kiedyś się to zmieni?
Najmłodszy wyraża się malując, a maluje zawzięcie. Niedługo galerię chyba otworzę. Muszą przecież obrazy ujrzeć światło dzienne. Średnia Niesforka również pracuje. Maluje nie tylko obrazy, ale i siebie przy okazji też. Wyrażają się na płótnie.
Ilość spraw niesionych przez Mojego DrOgiego Męża już dawno mnie przerosła. Podziwiam go za wytrwałość, zaangażowanie i spokój, z którym stara się to wszystko ogarnąć. Na szczęście znajduje też czas, aby po prostu pobyć. Rozumie mnie i wspiera. Razem ogarniamy i siebie, i rodzinę, choć burze i grady próbują rozwalić nasz dom.
Mój DrOgi Mąż ogarnia Niesforki wieczorem, podczas gdy i ja emocje swoje wyrażam. Tak bardzo pomaga mi w tym śpiewanie. Wraz z nową Chórmistrzynią pojawią się chyba bardziej gospelowe piosenki. Będzie też można potańczyć :) Gdzieś jednak jest żal, że założyciela chóru już nie ma z nami. Nowy chór gdzieś powstaje. I dobrze.
Szkoda, że wieczór już późny. Wiele się dzisiaj działo. Chciałoby się troszkę spowolnić ten czas.
Lubię tę porę dnia. Chciałabym, żeby trwała dłużej.
Jest już spokój, cisza i wizja nocnego odpoczynku.
Zbieramy siły, aby od rana zmagać się. Każdy ze swoimi rzeczami do pokonania.
Jaki piękny wpis!
OdpowiedzUsuńDziękuję, a tak się zastanawiałam, o czym dzisiaj sobie napisać? ;)
UsuńIle ciepła,miłości i akceptacji w tym poście Dosiu!
OdpowiedzUsuńDzięki, Margo - samo życie - na szczęście :)
UsuńZgadza się Disieńko,ale prawda jest tak,że nie wszyscy daja sobie radę z prozą życia:) To co dla Was jest ogarnianiem szkód po burzy dla innych to spora poprzeczka a Wy bierzecie "bałagan" za fraki i przed zaśnięciem jest ogarnięte....cóż,że od rana to samo:))))
Usuńsamo życie...:)
Nie wiem, Margo, jak u innych. Nie zawsze też nam się udaje wziąć ten bałagan za fraki, ale tak jest lepiej.
UsuńI od rana to samo ;)
chciałabym na chwileczkę malutką przysiąść przy tobie i przytulić:***
OdpowiedzUsuńzapraszam :)
Usuńa teraz tulasek tutaj ()
siem fpycham na trzeciego.
Usuńi tule (((((((((((((((((((()))))))))))))))))))))
no to się tulamy (((((((((((((((((())))))))))))))))))))
Usuńprzytulanie jest fajne! ()
UsuńTeż bym sobie chciała tak napisać. Ech...
OdpowiedzUsuńerrrata, piatka, dokłądnie tak pomyślałam
Usuńale gdzie, mnie, prostemu inzynierowi :p
:)
UsuńErrato, stylistycznie - wolałabym lepiej,
a praktycznie i z serca - cieszę się, że mogę. Doceniam to bardzo.
Rybeńko - prostota inżynierów bardzo mnie urzeka :)
UsuńTwoja również!
akurat :PP
UsuńŚwietna z Was para :-)
OdpowiedzUsuńNajlepszego życzę Wam wszystkim :-)
Dziękuję, Krysiu!
UsuńDosiu to w takim razie tego wieczornego spokoju ci życzę jak najczęściej:)
OdpowiedzUsuńI Tobie, Sollet, bardzo dziękuję. A życzenia Twoje ziściły się wczoraj jeszcze przed ich napisaniem :)))
UsuńPięknie, ciepło, rodzinnie :)
OdpowiedzUsuń:*
po prostu sielanka ;)
Usuńno jakoś trzeba żyć!
"Tulaski" :))) fajne określenie
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę się zastanawiałam...zaćmienie jakie czy co...jakież to "laski" mogą być formą komunikacji :)) ale na szczęście dość szybko mnie olśniło :)))
Masz naprawdę DrOgiego Męża....mój przeważnie w pracy
Tulaski to nie tylko fajne określenie ale też fajny stan - polecam: zawsze i wszędzie :)
Usuńdziałają bezbłędnie
brzmi bardzo dobrze... :)
OdpowiedzUsuńa w jakiej tonacji? ;P
Usuńjak się czyta ten Twój post to spokój bije , mimo ilosci spraw:)
OdpowiedzUsuńja też zazdroszczę Dosi tego spokoju. u mnie zazwyczaj szybko, często nerwowo.
Usuńja mam w sercu obraz Dosi widzianej pierwszy raz na dworcu w W-wie w piękny letni dzień.Taka jasna,ciepła,po prostu słońce.I taka ta nasza Dosia jest:) Żałuję Rudziaszku,że ciebie też nie poznałam tego dnia,ale wszystko przed nami:))
UsuńDziewczynki, a Wy myślicie, że u nas nie ma nerwów, nic się szybko nie dzieje?
UsuńWyobrażacie sobie wyprawienie trójki Niesforków do placówek w momencie, gdy nikomu nie chce się wstać, a co dopiero szybko zerwać, ubrać, ogarnąć? A gdy każde w innej godzinie ma coś, to jak to zsynchronizować? A do tego praca, zakupy itd.
Gonitwa przez cały dzień - już nawet o tym pisać się nie chce, bo ciśnienie rośnie na samą myśl.
Basiu - dziękuję za piękne słowa :)
Budujecie mozolnie - z miłością - przyjdzie czas dobrych zbiorów;)))
OdpowiedzUsuńPodziwiam:)
Do tulasków się dołączam:**
Tak, mam nadzieję, że owoce będą piękne :)
Usuńpięknie napisane Siostro:***
OdpowiedzUsuńi chwal Młodego, ile się da. wzmocnienie poczucia własnej wartości - bezcenne.
szkoda, że tylu nauczycieli nie dostrzega, że ciepłe słowo, pochwała potrafią bardziej zmotywować do pracy niż negatywny wpis czy zła ocena.
Dzięki, Rudziaszku.
UsuńChwalę, chwalę i siwieję również, bo Młody ma też swoje za uszami ;)
Pięknie czytać takie literki :)
OdpowiedzUsuńPiękni Jesteście :*
Przytulam do serca :*
Pamiętam o Tobie :*
Dzięki, Tysiu!
Usuńa mi się przypomniało moje dzieciństwo i to jak ja kreśliłam swoje koślawe literki (co mi zostało do tej pory) i to jak wtedy te moje sprawy przynoszone ze szkoły tworzyły mój świat i to jak pochwała mojej mamy dodawała mi pewności siebie.
OdpowiedzUsuńPrzekonujesz mnie co do tego, że jednak dobrze robię :) dzięki.
UsuńCiepło tam u Was, dobrze, bezpiecznie... Dopiero co pisałam u siebie o błogosławieniu dzieci, tak właśnie powinno być. Oby nam się wszystkim udawało!
OdpowiedzUsuń