sobota, 27 grudnia 2014

świąteczny żywioł

Moje wyobrażenie o zdobyciu tak dobrych umiejętności w graniu na pianinie w bardzo krótkim czasie, zdaje się, że było nad wyraz wybujałe. Fakt, że okoliczności nie sprzyjały intensywnym ćwiczeniom, a obowiązki wręcz przytłoczyły. Stwierdzam, że jednak lepiej dla ludzkości, że nie usłyszała kolęd w moim wykonaniu - dam sobie czas do następnych Świąt. Co nie oznacza, że nie kolędujemy. Wręcz przeciwnie! Śpiewanie kolęd to nasza pasja!

Grą na pianinie rozczula mnie natomiast Średnia Niesforka. Spod jej palców wybrzmiewa "Anioł pasterzom mówił". Najstarszy Niesforek zaś, z charakterystyczną naburmuszoną miną właśnie odmawia ćwiczeń na instrumencie, twierdząc, że go do tego przymuszam, a on wcale nie ma na to ochoty ;)
achhhh....

Cieszymy się wspólnym czasem i sobą i chociaż świat za oknem śnieg otulił, to u nas w domu od czasu do czasu przechodzą i burze. Z gradobiciem, z piorunami i błyskawicami, z ulewnymi deszczami, z wietrzyskami.

Cóż począć, gdy takie żywiołowe te nasze natury ;) ?

Ale po każdej burzy piękny, sielski spokój - i to jest piękne!

13 komentarzy:

  1. Rodzina z żywiołami to kwintesencja życia rodzinnego :)))
    Bez tego słoneczne dni nie miałyby takiej mocy:PP
    uwielbiam takie rodziny!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest nudno ;))
    Najważniejsze, że po burzy spokój i tęcza miłości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknej pogody zatem życzę i jak najmniej burz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja dojechałam do dom
    prezent otfaruam
    i Zamaruam
    cudo!!
    Dziękuję! !

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest pięknie.
    Lubię kolędowanie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze możemy zaśpiewać ;))
    na klawiszach tylko kilka akordów...

    OdpowiedzUsuń