Wróciwszy z nadmorskiego buszu miałam wielką potrzebę odwiedzenia fryzjera. Odkąd mieszkam w tych okolicach, a będzie tego już z siedem lat, odwiedzam jedno miejsce.
Trafiłam tam przypadkiem, ale kobieta - właścicielka zakładu w jednej osobie - ujęła mnie swoim podejściem do klienta. Przypadłyśmy sobie do gustu i trochę do serca. Jako że wiek nasz był podobny, doświadczenia w pracy również (chociaż nie mam nic wspólnego z fryzjerstwem ;), dzieci nasze chodziły do tego samego przedszkola, później szkoły, a nawet klasy, więc tematów do rozmowy znalazło się dużo. Z czasem pojawiły się też bardziej osobiste, szczere i otwarte.
Dwa lata temu okazało się, że jest chora na białaczkę. Przeszczep szpiku był dla niej szansą. Długo szukano dawcy. Sama poddałam się weryfikacji (podchodziłam do tego zresztą kilkukrotnie, bo po infekcji byłam, bo nie w tej fazie cyklu itp.), ale nie byłam dla niej dobrym dawcą. Dawca znalazł się w Izraelu a przeszczep odbył się w lipcu zeszłego roku. No ale pojawiły się powikłania. Wystąpiła choroba: przeszczep przeciw gospodarzowi. W paskudnej postaci i ciągle objawiająca się w nowych miejscach, niszcząc kolejne narządy.
Ale Agnieszka walczyła. Każdego dnia. I pomimo że ludzie zaczęli jej unikać, bo sami czuli się bezradni i nie umieli znaleźć słów, którymi mogliby z nią porozmawiać, ona każdemu dobre słowo powiedziała i pocieszała. Była po prostu niezwykła.
Będąc na urlopie otrzymałam wiadomość, że zmarła. Ostatnie dni była w śpiączce, ale reagowała na bliskich, na ich obecność. Nie byłam w stanie dojechać na pogrzeb, ale znany mi i jej Ksiądz przyjął prośbę o odprawienie Mszy Św. w jej intencji, za co jestem ogromnie wdzięczna.
I po powrocie z urlopu poszłam do zakładu, w którym od dwóch lat o moje włosy dba jej współpracownica, pani Kasia (wspaniała fryzjerka) i płakałam w duszy (i nie tylko), bo żal. Strasznie żal. Żal Agnieszki - cudownej dziewczyny i żal jej rodziny. Męża, dwójki dzieci. Żal rodziców, którzy oddanie byli przy niej. I żal nas wszystkich, bo odeszła kobieta, która tak wiele wnosiła do życia. Miałam szczęście, że ją poznałam. Byłam jej osobą niezwykle ubogacona.
Wiem, co masz na myśli. Czegoś podobnego dzisiaj doświadczamy. Zmarł (z powodu glejaka mózgu) nasz wspaniały kolega, ojciec rocznej córeczki.
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję Tobie, Errato, i jego rodzinie.
UsuńErrata
UsuńBrak słów :((
Wspólczuję bardzo...
OdpowiedzUsuńNic nie można powiedzieć, bo żadne słowa nie wrócą tej straty...
A czasami odchodzą tacy wyjątkowi ludzie...
Żal...
po prostu żal :/
Usuńbardzo, bardzo mi smutno....
OdpowiedzUsuń:*
UsuńBardzo mi przykro...
OdpowiedzUsuńTo wszystko jest tak bardzo niesprawiedliwe!
Bliski mi, młody 23-letni chłopak też zmarł niedawno na białaczkę
Każdy z nas doświadcza takich rozstań, niestety.
UsuńWydają się niesprawiedliwe, ale nie nam to oceniać.
Nam jest po prostu przykro....
Dosieńko:***
OdpowiedzUsuńBasiu :***
Usuńbardzo mnie rozwalaja takie historie. Ludzie ktorzy powinni jeszcze zyc, wychowac dzieci, odchodza za wczesnie. Tak trudno sie z tym pogodzic.
OdpowiedzUsuńmasz rację, Lolu, niezwykle trudno
Usuń...bardzo mi przykro,że Agnieszka odeszła.....bardzo....
OdpowiedzUsuńMargo.....
UsuńBardzo, bardzo mi przykro...
OdpowiedzUsuńOstatnio tyle złych wiadomości wokół mnie...
wokół mnie również...
Usuńa to takie trudne
tu się nic nie da powiedzieć..
OdpowiedzUsuńechhhh...
UsuńTyle nas zostaje ile pamięci ludzkiej
OdpowiedzUsuńPieknie o niej napisałaś
Piękny czlowiek odszedł...
to prawda, odszedł piękny człowiek...
Usuństraszne , smutne, bardzo, bardzo mi przykro ... - czy na tym polega doroslosc , ze ciagle dowiadujemy sie o chorobach i umieraniu , dobrych , kochanych osob?
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy tylko na tym, ale choroby i umieranie wpisane są w nasze życie
Usuńi musimy sobie z tym radzić :(
i tylko chcę wierzyć, że mnie i moich najbliższych to ominie...
OdpowiedzUsuńchoć czasem trudno kiedy zewsząd słychać: białaczka, glejak, rak piersi, szpiczak, rak płuc, jelita, czerniak....
Bardzo mi przykro Dosiu!
Bardzo przykre :(
OdpowiedzUsuńA najbardziej mnie wkurza bezsilność, że nie możemy nic poradzić....
Dosiu :***