sobota, 13 lutego 2016

pusty ul

Ruch jak w ulu oslabl przed chwila. Trudno bylo sie spakowac i tak po prostu wyjechac, wiec mimo ze czas do opuszczenia pokoju gonil, to jeszcze zjazdy na nartach mogly sie odbyc.

Duzo nas bylo. Rodziny duze. Gwar i harmider przy porannym sniadaniu tak wielki, ze pierwsza zakochana para, ktora na weekend walentynkowy zjechala z samego rana, z przerazeniem patrzyla na siebie. Chyba nie tego spodziewali sie po romantycznym weekendzie dla dwojga. No ale malzenstwo to w koncu jest bajka. Tylko taka od tylu. zaczyna sie od balu i pieknej sukni a konczy na sprzataniu i opiece nad krasnalami. (Przeczytane na FB)

A moze nie byliby tak przerazeni, gdyby widzieli te pozne, zielononocne zabawy na sniegu. Te radosc, integracje w kazdej kategorii wiekowej.

Zal bylo isc spac. Troche szkoda, ze koniec, tym bardziej ze jeszcze o plnocy byly powitania z tymi, co tylko na chwile dotarli, by rodzine w calosci do domu odstawic. Konczymy nad ranem z Doktorostwem rozmowy niedokonczone, a za chwile Belgowie juz wyjezdzaja.

Ul opustoszal.

Czekam az Rodzina ochlonie po pysznym obiedzie, ktory sami wypracowali na wyciagu, gdyz za 10 wyjezdzonych karnetow pizze dawali gratis;)
W gratisie do gratisow od Plusa Okruszyny dostalismy dodatkowa pizze, ktora zabieramy ze soba.
Poniewaz wszyscy sa najedzeni, wnioskuje, ze i troszke tez wyjezdzeni. Prosta sprawa: duzo zjazdow - duzo pizz;)

Przed nami podroz.
Zakopianka zatkana, wybierzemy wiec pewnie objazd.

Glowe zaprzata mi jeszcze jedna mysl:

czy wybierzemy sie na nastepne ferie znowu w podobnym gronie i gdzie ;)


12 komentarzy: