Próbuję się zebrać w sobie, choć z wielkim trudem mi to idzie, by spakować nas na wyjazd. Trud wielki, bo głowę mi rozsadza od wewnątrz i nie jest to już chyba tylko sprawa kataru, który również nie ustępuje. Ale że jedziemy na wyjazd z Doktorem a i farmaceuta będzie nieopodal, to wspólnymi siłami, mam nadzieję, że uda się kurację mi odpowiednią przepisać. Ja oczywiście preferuję leczenia likarstwami, no ale nie wiem, czy opinię moją podzielą również medycy ;P
Dylematu, co pakować ze sobą: narty czy rowery do końca nie rozstrzygnęliśmy. Ponieważ założenia wyjazdu były typowo zimowe, więc prawdopodobnie pozostaniemy przy nartach. Już nawet nie dopytuję gospodarzy, czy śniegu choć trochę jest. Nadzieję jednakże mam.
Roboty przed podróżą tyle, że nie wiadomo, w co ręce włożyć, więc... dzielę się tym z Wami :)
I nic w tym nowego. Wszak od dawna wiadomo, że mało zorganizowana jestem. Taka to prawda o Dosi.
Życzę Wam śniegu i ODPOWIEDNIEGO lekarstwa;D
OdpowiedzUsuńOdpoczywaj , buziaki;D
Dosiu, jedźcie i złapcie dystans! A zdrowie też wróci.
OdpowiedzUsuńOderwania od codzienności i odpoczynku!
OdpowiedzUsuń:*
I śniegu i spokojnej niebolącej głowy życzę z całego serca.
OdpowiedzUsuńU nas dziś pachnie wiosna! Ale mąż zaooponował przeciwko chowaniu sanek...
Udanego wyjazdu!
OdpowiedzUsuńBawcie się dobrze!
OdpowiedzUsuńOby śnieg dopisał! :)
Ja im mniej mam dzieci
OdpowiedzUsuńim są większe
tym gorzej się pakuję:/