wtorek, 16 lutego 2016

czasami leżą - dylematy młodego nastolatka

Najstarszy Niesforny Aniołek wraz ze znalezieniem 100 zł nauczył się kilku rzeczy.

Przede wszystkim wie, że tak znaczna suma, dla kogoś innego niż on sam, może być bardzo istotna. Komuś po prostu może się nie domknąć budżet domowy. Wie, że znalezienie fortuny może sprawić, że wokół niego może pojawić się kilka osób, które będą mu słodzić i zapewniać o sympatii. I, chociaż tego nie doświadczył, to przemyślał sprawę, że w odwrotnym wypadku, czyli gdyby podczas zabawy z innymi zgubił pieniądze, a zwłaszcza wspólne, to wokół miałby samych oskarżycieli.

Dziękuję Wam, drodzy Czytelnicy, za wszelkie sugestie - niektóre niezwykle trafne, choć w tym wypadku niekoniecznie możliwe do zrealizowania. Postąpiliśmy tak:

Z samego rana, Mój DrOgi Mąż poszedł do sekretariatu szkoły i zapytał, czy ktoś zgłaszał zagubienie pieniędzy. Ponieważ nic się takiego nie działo, a świadków owego zdarzenia było, oprócz Niesforka, czterech, więc sprawa mogła się już roznieść, MDM i szeroko pojęty Sekretariat, zadecydowali, że pieniądze uważa się za znalezione. Zaraz potem MDM udał się z Niesforkiem do jego klasy (na szczęście pierwszą lekcję maił z wychowawczynią), tam ujrzał wianuszek "przyjaciół", którzy zapewniali go, że bardzo, ale to bardzo go lubią (fakt, to była grupa, która darzy się sympatią, ale nie aż taką wylewną). Przedstawił wraz z Najstarszym nauczycielce, jak rzecz się miała. Pani jeszcze chciała czekać na kogoś, kto mógł zgubić pieniądze, ale w końcu wspólnie ustalili, że nie. Ponieważ zapoznał się Niesforek z nowym pojęciem: "znaleźne", więc otrzymał 10% znalezionej kwoty, natomiast 90 zł przeznaczył na Fundusz Klasowy. W ten sposób, choć sam dostał mniej, niż gdyby podzielił się z kolegami i koleżankami, to wszyscy z tych obecnych na tym skorzystają, jak i pozostali.

Z tak rozwiązanej sprawy Niesforek był zadowolony. Wie, że pieniądze czasami leżą na ulicy. Wie, że trzeba rozeznać, jak trzeba postąpić. Wie, że w gruncie rzeczy, to duża odpowiedzialność.

Ale przede wszystkim poczuł ulgę, że nie musi już reagować na presję wywartą przez kolegów.

23 komentarze:

  1. Mądrzy rodzice to i dziecko mądre. I podejrzewam, że ta ulga bardzo sie liczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. och, och, och ;P
      dziękuję bardzo :)

      ulga liczy się bardzo!

      Usuń
    2. i znaleźne było :)
      a rozwiązanie sprawy proste i satysfakcjonujące.

      Usuń
  2. Takiego mniej więcej rozwiązania sytuacji się spodziewałam. Dobrze, że Niesforek uwolnił się od (bądź co bądź jednak) presji; nie warto narażać się na stres i ewentualne wyrzuty sumienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że dobre rozwiązanie całej tej sytuacji. Jednak był trochę stresu, wyrzuty sumienia też się mogły pojawić, ale mam wrażenie, że wszystko jest dobrze!
      Dzięki!

      Usuń
  3. Brawo Wy!
    Moje znaleziska typu tel komórkowy są bardzo kłopotliwe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo MY :PPP

      a o tych znaleziskach to może książkę napisz ;P

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo mi sie podoba Wasze podejście

    a to mi przyomniało, jak na jakimś wyjeździe w góy ze znajomymi mój mąż znalazł dużą sumę pieniędzy, w miejscu publicznym
    nie była na tyle duża, żeby miało sens szukanie właścicieli, wydawałoby się to kompletnie niemozliwe

    ale najśmieszniejsze było to, że wszyscy poczulismy się współwłaścicielami tej fortuny, ( ja też, jeszcze nie-żona)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pół dnia główkowaliśmy - co trzy głowy, to nie jedna :)

      a Twoja historia, tak jak i ta tutaj, potwierdza powiedzenie, że sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą ;)))

      Usuń
  6. Czesc Dosiu!
    Moge zostac u ciebie na dluzej?Fajnie piszesz:)
    Super rozwiazaliscie sytuacje.Baaardzo madrze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj, Martek!
      zostań, rozgość się, czuj się dobrze!

      Usuń
  7. fajnie , ze mialysmy podobny pomysl :-) , tym sposobem wszyscy sa usatysfakcjonowani :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. jak moja Kota znalazła 50 zł, to tesz za 10% kupiłam jej jedzenie, resztę przeznaczyłam na fundusz żywieniowy dla niej :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak to Twoja Kota!!!
      jak ona to zrobiła? :O

      Usuń
    2. no znalazła :) śpieszyłam się rano na przystanek, tuptała za mną, więc odwróciłam się, żeby ją pogonić w stronę domu, a ona pochyla się nad papierkiem(koty lubiejom ;)) papierek był niebieski :p

      Usuń
  9. Bardzo fajne rozwiązanie znaleźliście.
    Osobiście nigdy bym nie chciała znaleźć dużej sumy pieniędzy, bo zaraz bym sobie wyobraziła, jakby to było, gdybym, to ja taką zgubiła - katastrofa, nawet to 100 zł.
    Wygrać, to co innego, wygrywać lubię :)
    Raz w życiu znalazłam kiedy potrzebowałam i zawsze jak o tym myślę, a miałam może z osiem lat?, to wydaje mi się, że to był cud. Wiąże się z tym długa historia załamanego dziecka, ale z cudownym rozmnożeniem, niczym chleba na pustyni :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń