czwartek, 15 maja 2014

operacja "komunia"

Operacja "komunia" w toku. To już niedługo, więc czując iż czas ucieka postanowiłam rozpocząć przygotowania. Zaczęłam od zaproszeń ;P tzn. od wysłania, bo skoro już takowe nabyłam drogą kupna, to szkoda by było ich nie dostarczyć.

Nie wszystkie adresy pamiętałam, więc już na poczcie wydzwaniam do (dawno już) zaproszonych przeszkadzając im w pracy, zajęciach itp. No ale muszę, bo jak nie w tej chwili, to później znowu nie będę miała, kiedy. Cała Dosia. Zorganizowana jak nie wiem co ;P

O nieludzkiej godzinie (8 rano ;) we wtorek stawiam się w ubraniu roboczym na plebani. Zostałam przydzielona do prac porządkowych wokół kościoła. Wraz z inną mamą czyściłam chodnik i bruk z niechcianych chwastów i wrośniętych przez lata mchów. Dla umilenia sobie pracy ucinamy sobie przemiłą pogawędkę, gdy nagle podszedł do nas kościelny i oznajmił, że Proboszcz spadł z drabiny. Ten sam, który dwa dni temu zapraszał mężczyzn do prac porządkowych w kościele  i uczulał, że będą to prace "wysokościowe" - na drabinie, więc asekuracja wzajemna wskazana, a wszedł na drabinę sam, nie zważając na to, że nikt go nie asekuruje. Cała akcja skończyła się upadkiem, przyjazdem na sygnale karetki i zabraniem Proboszcza do wojewódzkiego miasta do szpitala, bo upadek  okazał się być na tyle niefortunny, że konieczna była też operacja. No tak: jak komunia, to i operacja ;P

W konsekwencji, wieczorna próba przed Pierwszą Komunią prowadzona jest w zastępstwie przez Wikarego, który jakby mniej zorientowany :) bo nie zna tak dobrze dzieci, nie wie kto ma jaką rolę przydzieloną. Odnajdują się według konspektu.
Z tyłu kościoła, wraz z pozostałymi rodzicami, pękamy ze śmiechu, ale generalnie przerażenie w oczach (przynajmniej w moich). Dzieci są zmotywowane ;), Ksiądz też, ale wychodzi śmiesznie. Na koniec, ku memu zaskoczeniu, Ksiądz mówi, że było dobrze! Jestem w szoku - to jak wyglądały w innych latach takie próby? Widocznie wyjątkowy rocznik :)

Wszyscy będą długo pamiętać przygotowania do Pierwszej Komunii Świętej w 2014 roku.
Ale operacja "komunia" ciągle trwa!

25 komentarzy:

  1. Utrzymanie w tym wirze pamięci o Najważniejszym i to u dziecka to nie jest prosta sprawa... Ale wykonalna :)))
    Zatem wzruszajace uroczystości przed Wami ;) Już w tę niedzielę? Bo u nas to też szczególna niedziela będzie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agajo - toż to podstawa!!! Jest dobrze, może i dlatego brak czasu i ogarnięcia, bo skupiamy się na istotnych sprawach :)
      A kulminacja w najbliższą niedzielę :)

      Usuń
    2. Mnie zawsze denerwowało trochę to robienie zewnętrznego zamieszania tuż przed. Bo nawet sama musiałam powalczyć o wewnętrzny spokój.
      Średni Kamzik też miała 18 V :). A my mamy w tym dniu bierzmowanie najmłodszego. Będziemy więc razem świętować :))

      Usuń
    3. u nas też trzeba było walczyć z pierwszeństwem prezentowym... i mam nadzieję, że się udało... i że najważniejsze było Najważniejsze...
      Dosiu... sił życzę :) :***

      Usuń
    4. Agajo, no to czeka nas piękna niedziela :)
      niezależnie od pogody!

      Usuń
    5. wiecie co, ale przecież te dzieci przez cały rok się przygotowywały - nie jest tak źle.
      przeżywały nauki, przeżywały pierwszą spowiedź, przeżywają też komunię
      ważne, żeby każdą następną również przeżywały - mam zamiar to podkreślać bardziej!!!

      Usuń
  2. No tak :-))))
    Taki czas na komunie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. niedawno sobie przypomniałam komunię najmłodszego
    był niezintegrowany z polskimi kolegami komunijnymi
    co zaowocowało niewiedzą o tym, ze na komunie dostaje się prezenty
    chyba był jedynym dzieckiem na świecie, które faktycznie cieszyło się "tylko" z komunii:)
    i był szokująco zachwycony upominkami:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas komunie to przede wszystkim prezenty!!
      i włos się na głowie jeży jakie!!!!
      "mamo, a Antek dostał od swojej babci na komunię 7 tysięcy"!!
      i to nie żart, to fakt!!!!!
      a mój bidula dostał zegarek, strój kolarski, encyklopedię i narty...
      no... jedna ciocia wyskoczyła z tabletem!!

      Usuń
    2. kiedy wspominam swoją komunię to myślę sobie, że dawniej było o wiele bardziej duchowo, nie było żadnej "operacji komunia", żadnych długich prób w kościele, ani rewii mody, ani kosztownych dekoracji, ani tym bardziej prezentów,
      dostałam mały zegarek, ryngraf i książkę
      ćwiczyliśmy kilka pieśni i wierszy w czasie lekcji religii w salce katechetycznej, nie było stresu ani dla nas ani dla rodziców

      Usuń
    3. och Kobiety,
      prezenty były zawsze. Tak po prawdzie piękny zegarek trzydzieści lat temu, to był bardziej wyszukany i "zdobyty" prezent niż dzisiejsze tablety, które "rozdają" za złotówkę :)
      pewnie, że fajnie by było, gdyby to było tylko przeżycie duchowe, ale wiadomo, każda okazja sprzyja obdarowywaniu, czyż nie?

      My mamy troszkę utrudnioną sytuację, bo prawie cała klasa Najstarszego należy do innej parafii i oni już są po! Więc siłą rzeczy, opowiada o prezentach innych. Na szczęście nie słyszę o żadnych "odjechanych".
      Pięknie też ich siostra na religii przygotowuje, bo chodzi teraz Niesforek i dopytuję, o czym każdy z nas marzy, co chciałby dostać, co sprawiłoby nam radość. Uczy ich siostra, że skoro sami są tak pięknie obdarowani, to żeby umieli podzielić się tym, co mają z innymi :)

      A próby są potrzebne, bo właśnie nie wszystkie dzieci chodzą do tej samej szkoły. I muszą się spotkać wspólnie.
      Próby mają być dwie. Jedna już była, druga dzisiaj. Dzieci ćwiczą wierszyki do mikrofonu, żeby też usłyszeć siebie w głośnikach :)
      I wcale nie są to długie próby :)

      Olgo, a "operacja komunia" to raczej tytuł na potrzeby tego posta. Bo uczestniczymy w przygotowaniach wcale nie przesadnych. Proste rzeczy: sprzątanie! I dekoracji też nie będzie jakiś przesadnych. Będzie pięknie i skromnie.
      I rewii mody też nie ma. Dzieci mają piękne, skromne alby! Dziewczynki pewnie będą miały wianuszki :) To raczej za naszych czasów była rewia mody. Wtedy niektórzy mieli suknie prawie że ślubne. Moja była szyta z lureksu i tiulu. I dla mnie była prześliczna :)

      Usuń
    4. A wiesz Rybeńko, że zazdroszczę Twojemu synowi :)

      Usuń
    5. jego postawa pozwala wierzyć że dla innych dzieci też przeżycia duchowe są bardzo bardzo ważne

      Usuń
    6. Dosiu, przepraszam, nie chciałam żeby to tak zabrzmiało, że oceniam czy krytykuję coś o czym nie mam pojęcia, no bo nie wiem, jak jak to jest u Ciebie, teraz już wiem więcej :)
      moje uwagi i refleksje odnosiły się raczej do tego, co obserwuję na swoim terenie, co wiem od znajomych, komunie właśnie trwają, więc mam relacje na bieżąco
      dużo jest w tym winy rodziców i wiem, że na zebraniach ci, którym zależy bardziej na duchowości toczą boje z tymi, którzy tylko o zewnętrznej formie myślą, czasem "materialiści" wojują na ten temat także z księdzem :(
      a moja komunia była sporo dawniej niż 30 lat temu, sukienka z materiału z trudem zdobytego, a w ręce biała lilia z bibuły, jak wróciłam do domu miałam całe dłonie zielone od bibułowej łodyżki :) wszystkie dziewczynki miały jednakowe :)

      Usuń
    7. w Stanach sa tylko prezenty tematyczne, typu Biblia, krzyzyk, itp, ale starsza dowiedziala sie od polskich kolezanek jakie prezenty daja w Polsce i oswiadczyla, ze skoro ona jest w polowie polska dziewczynka, to moze chociaz jeden polski prezent moglaby dostac. :PPP

      Usuń
  4. oby nie było jak u Hitchcocka, najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie rośnie

    OdpowiedzUsuń
  5. o rety, rety. pamiętam swoje przygotowania do komunii i też mile to wspominam (także dzięki naszej siostrze - pamiętam różne fajne szczegóły) :)

    www.przemyslnik.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. To sa zazwyczaj bardzo przyjemne uroczystosci, po tym calym galimtiasie.
    Wiec tylko tá myslá zyj.
    :**

    OdpowiedzUsuń
  7. ojej! biedny ksiadz!!! mam nadzieje , ze juz sie lepien miewa - niezle przezycia :-) - a i dreszczyk emocji niezly wyczytac mozna przed cala impreza:-) Pwodzenia i przyjemnosci

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale to macie w sumie tam wesoło oprócz wypadku Proboszcza....

    Ja szłam w albie do komunii
    a komunie moich Dzieci wspominam bardzo fajnie,szczególnie czas przygotowań,nie tylko logistyczny ale duchowy czas. Lubiliśmy chodzić do Kościoła,brać udział we wszystkich przygotowaniach,próbach....egzaminy z modlitw trzeba było zdawać pamiętam:))

    OdpowiedzUsuń
  9. u Ciebie, Dosiu, to i na plebanii ciągle się coś dzieje... ;)

    pięknych chwil w niedzielę i przez cały biały tydzień :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Najwazniejsze miec dobre nastawienie i pochucie humoru!!!
    J.

    OdpowiedzUsuń