czwartek, 22 maja 2014

jak to nie ma chleba?

Organizowanie przyjęcia dla niezorganizowanej to jest nie lada wyzwanie!

Zacznijmy od tego, że spóźniona byłam. O jakieś dwa lata z rezerwacją lokalu, a o jakiś rok z rezerwacja cateringu z obsługą kelnerską.
Szczęściem było to, że przez to roztargnienie okazało się, iż możemy przyjęcie zorganizować w domu parafialnym tuż przy kościele. Catering na godziny umówione mi dowieźli, a i obsługa kelnerska się znalazła w osobach dwóch znajomych, nie wliczając w to samych gości, którzy poczuli się swojsko i do kuchni co chwila zaglądali albo po naczynia, albo z naczyniami. Klimat niemal domowy :)

Cała uroczystość przebiegła pięknie. Dostaliśmy nawet role. Najstarszy Niesforny Aniołek przed kościołem prosił rodziców o błogosławieństwo, a my błogosławiliśmy. (Nie powiem, kto był bardziej zestresowany ;)

Kilkakrotnie się wzruszyłam podczas Mszy Świętej. Łzy mi płynęły ciurkiem rozmywając starannie zrobiony makijaż. I kiedy pochyleni przy stole nad roladą rozmawialiśmy o tym, moja mama stwierdziła, że jestem lepsza od niej w tym, że się kilka razy wzruszyłam. Bo ona wzruszyła się tylko raz. Na samym początku i tak już jej zostało :)

Kolejne wzruszenie przyszło podczas popołudniowego nabożeństwa, kiedy to Niesforek pięknie dziękował za ten cudowny dar. Nie obyło się też bez małych roztargnień. Na przykład zapomniał wziąć ze sobą świecę na nabożeństwo, a po nim miało być robione wspólne zdjęcie. W pewnym momencie wyleciał jak z procy z kościoła, ale zaraz wrócił. Ze świecą. Na szczęście była przecież blisko.

Przy kolacji już czułam, że emocje opadają, już czułam się trochę odprężona, gdy nagle Franczesko, syn mamy chrzestnej Niesforka woła: poproszę chleb! Ależ mi ciśnienie wtedy skoczyło! Bo jedzenie mnóstwo, a chleba nie ma. Dziecko z niedowierzaniem dopytuje: no jak to nie ma chleba?

I patrzę na ten stół zastawiony jedzeniem, i myślę: no ładnie, jedzenia tyle, że przez tydzień nie będę musiała gotować, ale nie pomyślałam zupełnie o najprostszym i podstawowym produkcie.

Cudownie, że zostaliśmy tego dnia w taki szczególny sposób posileni Chlebem Eucharystycznym, ale mimo wszystko: chleba naszego powszedniego, daj nam dzisiaj! Niech go nigdy nie zabraknie!


31 komentarzy:

  1. Amen.

    Anioly czuwaly.
    A nie mówilam ze bedzie piekna uroczystosc:))

    OdpowiedzUsuń
  2. I myślę... jak to dobrze, że można te wzruszenia zapamiętać tutaj. By móc później jeszcze nieraz do nich wrócić, odtworzyć, ponowić.

    To się często potrafi zdarzyć... zwłaszcza przy stole zastawionym łakociami wszelkiej różnorodności. A na pociechę dodam, że u nas wczoraj wieczorem nie było w domu ani kromki chleba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapamiętuję te wzruszenia - nie tylko tutaj :)

      i pocieszyłaś mnie ;)

      Usuń
    2. a spróbuj cos nieslonego zjesc - to dopiero nieszczescie

      Usuń
  3. Dosiu, cudnie, że wszystko się udało, że wzruszenia były, że Chleb ten najważniejszy BYŁ!
    :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, i ja się bardzo cieszę.
      I wszyscy się śmiali, że to nasza (w sensie rodziców) też pierwsza komunia :)

      Usuń
  4. Ale wzruszenia były... i Najważniejsze było... :)
    :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam rozczulona tym wzruszeniem, dziwne, nie?

      Usuń
  5. Dosienko, ale od chleba oczy ropieja, wiec w sumie na zdrowie ten brak wszystkim wyszedl:)))
    Ja nie mam zwyczaju podawac cukru na stol, bo sama nie uzywam, wiec i nie podaje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tym cukrem to mam podobnie :)
      a co do chleba, to mój Teść zwykł mawiać, że on chleba nie je, bo na chleb się ciężko pracuje ;)

      Usuń
  6. Witaj Dosiu :)
    Wdrażam się, to znaczy zapoznaję z Tobą i z blogiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i trafiłaś pod piękny dach Julio :)

      Usuń
    2. Witaj Julio K,
      wdrażaj się, zapraszam :)

      Usuń
    3. Emko, dziękuję za komplement :)

      Usuń
  7. Nam kiedyś w domu na weekend zabrakło chleba
    Jak jeszcze nie bylo tutaj niedzielnych sklepów i stacji benzynowych
    Jedlismy cieple potrawy tylko :ppp
    Wzruszenia są dobre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm
      to chyba fajnie - ciepłe potrawy tylko :)
      ja tam lubię

      a co do wzruszeń - to przepadam za nimi - poruszają serce i umysł

      Usuń
  8. Ja w święta prawie nie używam chleba, jakoś tak te potrawy mi do niego nie pasują, więc też nieraz o nim zapominam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no też nie wpadłam na to, że akurat chleba ktoś będzie potrzebował :)
      ale następnym razem już na pewno nie zapomnę :)

      Usuń
  9. Kiedy serca takie pełne, to i żołądek może poczekać ;-)
    Uściski Dosiu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      pewnie że tak, ale śmiesznie było :)
      pozdrawiam Alcydło :)

      Usuń
  10. dobrze, że już po wszystkim (dzięki wzruszeniom zapamiętasz ten dzień jeszcze mocniej), a chleb hmm...nie samym chlebem wszak człowiek żyje :)))))

    www.przemyslnik.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie da się okryć, że ciągle wzruszona jestem tym świętem, a i Niesforek też ciągle przeżywa.

      a co do chleba, to mój Teść mówi, że na chleb się ciężko pracuje ;)

      Usuń
  11. wzruszająco, co tam takie drobne braki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakoś przeżyliśmy te braki, a wzruszenie ciągle przeżywamy :)

      Usuń
  12. Najważniejsze, że wszyscy byli zadowoleni i to, co jest istotą tego dnia pięknie się odbyło :)
    A propo zaklepywania terminów, to w mojej rodzinnej parafii komunie odbywają się zawsze w Zielone świątki więc najmłodsze w rodzinie ma już termin w lokalu zaklepany, przy okazji chrztu jej mama zrobiła rezerwację. Jejku, to już 5 lat temu ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, z tymi terminami to teraz jest szopka,
      nauczona doświadczeniem, już teraz powinnam "zaklepać" termin na następną komunię
      albo nie
      może samo się ułoży :)

      Usuń